Londyn czy Sztokholm
Hitlerowskich
Niemców (najeźdźców okupantów, ludobójców,
morderców) na ogół trzeba było zabić, sowieckich wyzwolicieli
na ogół już tylko przeczekać (zachowując ile się da z Substancji), a dziś,
21 lat po Okrągłym Stole, politycznych konkurentów należy zwyczajnie pokonać
przy urnach. Tymczasem czysta żywa nienawiść, wzajemnie demonstrowana
(zwłaszcza w internecie, ale też na ulicach i w rozmowach prywatnych) przez
środowiska szczególnie aktywnych zwolenników głównych partii,
osiągnęła poziom prawdziwie wojenny, a już na pewno zimnowojenny, bo ten znam z
dziecięcej autopsji. Jako obywatel, jestem przerażony tą wzajemną wrogością
(nienawiścią, złością, gniewem), bo nawet jeśli te postawy publicznie wyraża mały
procent Rodaków – to emocje tak gwałtowne muszą źle oddziaływać
na wszystkich czytelników, widzów i słuchaczy, więc także na spokojną
normalną większość ludzi, w końcu na całe społeczeństwo i państwo, czyli na moją
ukochaną Polskę. Z patriotycznego obowiązku i troski o Rzeczpospolitą
[res – rzecz (dobro, własność), publica - publiczna
(społeczna, wspólna)] nawołuję zatem do politycznej ochłody i nadania
sprawom właściwej im rangi. Tusk nie jest przestępcą,
którego trzeba jak najprędzej wsadzić za kraty.
Kaczor Starszy nie jest bandytą ściganym dead or alive,
PiS to nie NSDAP, PO zaś to nie bolszewia.
Żyjemy w niepodległej i demokratycznej Polsce, należymy do Unii i NATO, mamy XXI wiek.
Ludzie (niektórzy), opamiętajcie się! Chyba już wiem, jakie porównanie dobrze
odzwierciedla prezydencki wybór między oboma panami K. Dla mnie osobiście to tak, jakby wahać się,
czy zamieszkać na pięć lat w Londynie czy w Sztokholmie. Owszem, gdybym musiał wybierać między
Warszawą a
Moskwą (lub Pekinem), albo gdyby nad
Wisłą groziła recydywa PZPR, dyktatura Michnika albo cenzura – o, wtedy zaraz bym wlazł na barykadę,
zachęcał innych Do broni! oraz pierś sam nadstawiał. Lecz postkomuna jest cicha i
bezwonna, wolność słowa kwitnie jak majowy bez, Kaczyński zaś i Komorowski mają
bardzo porządne słowiańskie imiona… Nie, Szanowni Państwo, ani ja, ani moje
dzieci, ani moje wnuki nie muszą już przelewać krwi o nic, ani dawać przeciwnikowi
w zęby za coś. I niech tak zostanie…
Stanisław Remuszko
P.S. Przypominam, że parę wpisów wstecz wyjawiłem, na kogo będę głosował i
dlaczego :-)
Prezent urodzinowy
Znani i nie znani P.T. Czytelniczki i Czytelnicy – a także sąsiedzi, przyjaciele,
znajomi i rodzina – pytają, na kogo będę głosował w zbliżającej się
prezydenckiej elekcji, a ja pierwszy raz w Wolnej Polsce mam kłopot z wyborem
kandydata. W roku 1990 pełen wiary, nadziei i miłości dwukrotnie głosowałem na
Lecha Wałęsę, w roku 1995 w pierwszej turze na
Jana Olszewskiego, a w drugiej na Aleksandra
Kwaśniewskiego, w roku 2000 na Mariana Krzaklewskiego, pięć lat temu zaś na Lecha Kaczyńskiego.
Tamte moje obywatelskie decyzje były proste i łatwe. Ta –
nie. Skoro wygrać może tylko
Jarosław Kaczyński lub Bronisław Komorowski
– przyglądam się ich patriotycznym życiorysom
(ze szczególnym uwzględnieniem lat PRL), i te wydają mi się mniej
więcej równowartościowe. Porównuję ich polityczne doświadczenie,
dokonania oraz kompetencje – ale nie dostrzegam wyrazistych przewag.
Wreszcie oceniam ich jako postacie prywatne, które znam osobiście
(no, kiedyś dobrze znałem), i w cichości ducha spekuluję, czy i które
cechy indywidualne obu kandydatów, ich ludzkie wady i zalety mogłyby
wyjść Ojczyźnie na dobre, a które mogłyby wyjść Jej bokiem. Znów
raczej remis… Rozwiązałem ten
swój dylemat dopiero przy pomocy strategicznie uogólnionego
spojrzenia na polską przyszłość. Uważam mianowicie, iż będzie ona lepsza,
gdy główne istniejące siły polityczne – różne, lecz
wyraziście bliższe mi ideowo i „życiorysowo” od innych –
podzielą się władzą. Ponieważ zaś przewiduję, że przyszłoroczne wybory
parlamentarne wygra Platforma Obywatelska – wolałbym, aby jej konstytucyjnym
prezydenckim kontrolerem został przywódca Prawa i Sprawiedliwości.
Dlatego w niedzielę 20 czerwca 2010 oddam głos na Jarosława Kaczyńskiego.
Stanisław Remuszko
P.S. Uprzejmie zapraszam do
nadsyłania ciekawych oryginalnych pomysłów prezentu(ów),
który(e) moglibyśmy fizycznie lub/i wirtualnie wręczyć Jarosławowi
Kaczyńskiemu w piątek 18 czerwca 2010 - w dniu jego LXI urodzin :-)
|